Dla wielu prawników LinkedIn, Facebook czy Instagram to narzędzia budowania zaufania i relacji z klientami. Jednak nawet jeden niefortunny hasztag może wywołać poważne konsekwencje. Wystarczy, że radca prawny w poście o swojej praktyce doda #adwokat lub #kancelariaadwokacka, a algorytmy SEO i odbiorcy zaczynają kojarzyć go z zawodem, którego formalnie nie wykonuje. Dla samorządu zawodowego może to oznaczać wprowadzenie opinii publicznej w błąd, a w skrajnych przypadkach – wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. W internecie drobne różnice semantyczne mają realne znaczenie prawne. Celem tego artykułu jest pokazanie, jak pozornie niewinne elementy komunikacji online mogą przerodzić się w zarzut naruszenia zasad uczciwej konkurencji między korporacjami prawniczymi i jak prawnik może się przed tym skutecznie zabezpieczyć.
Nie każdy hasztag jest bezpieczny
Dla większości użytkowników internetu hasztagi to sposób na zwiększenie zasięgu posta. W przypadku prawników – mogą być jednak pułapką etyczną. Użycie fraz takich jak #adwokat, #prawo czy #kancelaria w profilu lub treści publikacji przez radcę prawnego sprawia, że odbiorcy – klienci, dziennikarze, a nawet sądy – mogą błędnie postrzegać zakres jego uprawnień. Zgodnie z art. 12 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego, wykonywanie zawodu wymaga zachowania uczciwości i rzetelności, a komunikacja nie może wprowadzać w błąd. Co istotne, nie ma znaczenia, czy dany post przygotował sam prawnik, czy agencja marketingowa – odpowiedzialność ponosi zawsze autor treści. W ostatnich latach pojawiły się przypadki, w których radcowie tłumaczyli, że użycie słowa „adwokat” miało jedynie charakter pozycjonujący. Samorząd nie uznał tego argumentu, podkreślając, że algorytmy SEO nie są okolicznością łagodzącą. Co więcej, w niektórych przypadkach takie działanie potraktowano jako próbę nieuczciwej konkurencji względem adwokatów. Wystarczy więc jeden źle dobrany hasztag, by zamiast lepszej widoczności w sieci zyskać uwagę rzecznika dyscyplinarnego. Prawnik powinien więc nie tylko rozumieć, jak działa marketing online, ale także znać granice, których przekroczenie grozi sankcją zawodową.
Komunikacja z głową – jak promować się zgodnie z etyką
Bezpieczny marketing prawniczy to nie brak aktywności, lecz świadoma komunikacja. Radca prawny może budować swoją markę w internecie, pod warunkiem że robi to w sposób transparentny. Oznacza to unikanie fraz przypisanych innym korporacjom oraz zachowanie rzetelności w opisie kompetencji. Zamiast „adwokat od rozwodów” warto stosować określenia „radca prawny specjalizujący się w sprawach rodzinnych” lub „pomoc prawna w rozwodach”. Takie sformułowania są nie tylko zgodne z prawdą, ale też budują autentyczny wizerunek eksperta. Dobrą praktyką jest konsultowanie treści SEO i hasztagów z prawnikiem branżowym lub rzecznikiem dyscyplinarnym, zanim kampania zostanie opublikowana. Warto także prowadzić monitoring wizerunku – sprawdzać, jak kancelaria jest opisywana w Google, katalogach branżowych czy na portalach opinii. W razie wykrycia błędnych oznaczeń należy je niezwłocznie skorygować. Postępowanie dyscyplinarne może zakończyć się nie tylko upomnieniem lub naganą, ale też utratą reputacji, co w świecie prawniczym bywa karą dotkliwszą niż sankcja formalna. Odpowiedzialny prawnik powinien więc pamiętać, że jego marka w internecie to nie tylko estetyka, ale przede wszystkim wiarygodność – a ta zaczyna się od poprawnego hasztagu.
